Uczta dla ciala i ducha i żołądka
- aga1498
- 11 sty 2018
- 4 minut(y) czytania
Nie na darmo poszło oglądania „Jedz. Módl się. Kochaj.” na lotnisku w Makassar (Sulawesi).
Dzisiaj lenistwo, gotowanie, jedzenie, masaże, jedzenie, tańce i co tam jeszcze...
Od wczoraj wstaję o 6.30 rano i napawam się tym miejscem. Zaraz po śniadaniu kosmonauty (leki) zjadam kilka świeżych owoców. Codziennie marakuję – męczennica jadalna (zaraz po malinach i kaszubskich truskawkach najlepszy owoc na świecie!), kilka rambutanów (takie duże liczi), salaka (wężowy owoc lub oszpilna jadalna) i mangostan. Piję herbatę (niestety lipton , ale z dzbanka ;-)) i czytam „Małe życie” czekając na ogół koło dwóch godzin aż Mój Mąż Ukochany się obudzi. Cudowny czas…
Po śniadaniu ruszamy w drogę do Ubud do Casa Luna Cooking School gdzie czeka na nas roześmiana balijka o imieniu Yode (chyba…), która oprócz gotowania zabawia cała grupę zabawnymi historyjkami. Jak je opowiada, to śmieje się wszystkimi komórkami swojego ciała, którego pomimo niskiego wzrostu ma troszkę. Wspominam o tym, bo opowiadała, że rodziców, a zwłaszcza mamę należy kochać ponad wszystko, szanować, troszczyć się, chronić. Oczekuje się w zamian, że będzie piękna, seksowna i pogodna. Więc na dzień świąteczny, na życzenie swojego 9 letniego syna wciska swoje wałeczki w gorset i dopiero na to ubiera koronkową bluzeczkę i resztę świątecznego stroju. Niestety rozbudowanych kuchennymi pracami silnych rąk nie da się okiełznać, ale syn jest zadowolony
Zaczynamy od przypraw i ziół. Odkrycia:
Używają 4 rodzajów imbiru.
Galagal – różowawy, znany nam w wersji suszonej z przygotowywania Tom Yum;
Zwykły imbir - taki jak u nas w sklepach – najostrzejszy; w przypadku bólu głowy zetrzeć, zmieszać z oliwa i nakładać na skronie; można również same plasterki przykładać. Sprzedałam grupie patent z zamrażaniem imbiru , tylko najpierw trzeba go pociąć na porcje, żeby było łatwo z niego korzystać
aromatic ginger = baby ginger nazywany białym tumeric
umeric (kurkuma) – żółtopomarańczowy nadający żółty kolor potrawom curry
Trawy cytrynowej nie należy kroić, tylko zmłotkować, zawiązać w supełek i wrzucać do dania
Kafir to nie tylko znane z kuchni tajlandzkiej liście, ale również miniaturowe, bardzo soczyste limonki
Cukier z palmy daje zupełnie inny, trochę mleczny smaczek
Małe chili używamy całe ( to wiedziałam), a le duże używamy bez pestek, bo dodają goryczy; najostrzejsze chili na wyspie jest małe i zielone
Azjatycka bazylia cytrynowa to nie to samo co bazylia tajlandzka; ta druga jest silniejsza
Przepisy:
RUJAK
Bardzo szyka, smaczna i aromatyczna przystawka lub pikantny deser. Jak kto lubi.
Słodko (cukier palmowy) kwaśno (pasta z tamaryndowca – 3 łyżki) ostry ( jedno chili) i słony (sól) smak zmieszany ze świeżymi owocami: ogórek (zaliczany tu do owoców), ananas, jabłko.
Sos może być również używany jako dip.
Kurczakowe satay zaczęliśmy od przygotowania Basa GENEP.
1 lyżeczka pieprzu w ziarenkach
2-3 orzechy candlenut (mogą je zastąpić macadamia)
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka nasion kolendry
5 szalotek
2 łyżeczki świeżego tumericku ( z tym może być u nas problem, nigdy nie widziałam w sprzedaży)
2 duże chili (bez pestek!)
2 łyżeczki galangalu
½ łyżeczki sezamu
3 łyżeczki aromatycznego imbiru
¼ łyżeczki świeżo zmielonego…..nutmeg (nie pamiętam co to było….)
1 ½ łyżeczki zwykłego imbiru
¼ kubka wody
Można dodać jeszcze ½ łyżeczki pasty krewetkowej.
Nie dość, że to wszystko trzeba było posiekać, to jeszcze potem rozetrzeć w płaskim, porowatym moździerzu na w miarę gładką pastę. Stąd silne ręce naszej nauczycielki.
Możecie sobie wyobrazić ten zapach? Aromat zmieszanych i roztartych składników? Niesamowity!!!!
Do 5 łyżek tej mieszaniny jeszcze trzeba dodać:
300 g zmielonego mięsa drobiowego
5 posiekanych listków limonki
½ - ¾ kubka mleka kokosowego
Potem pacię należy nawinąć na patyczki bambusowe namoczone wcześniej w wodzie i piec na palmowym grillu – to już tylko męskie zadanie.
Niebo w gębie!
Zajęcia zakończyły się lunchem złożonym z tego co przygotowaliśmy, który zjedliśmy na koszyczkowych talerzach wyściełanych liściem bananowca. Bananowiec ma tak twarde liście, że zwykłym nożem trudno go przeciąć. Takie ekologiczne jednorazówki.
Po powrocie do hotelu udaliśmy się na masaże do naszego SPA. Wydawało by się, że prosta sprawa, ale trzeba było wybrać rodzaj masażu, zapach olejku i siłe nacisku. Było bosko! Od razu zarezerwowaliśmy sobie wieczór dla nowożeńców za dwa dni. No przecież ciągle jeszcze jesteśmy nowożeńcami ;-) Troszkę starymi, ale nowożeńcami. Kusiło nas nawet, żeby powiedzieć, że jesteśmy młodymi nowożeńcami. I może zawsze tak mówić, na każdym wyjeździe, że jesteśmy w podróży poślubnej ;-)
Po masażach i odpoczynku (albo odwrotnie) kolejna porcja kulinarnych uniesień przeplatanych ludowymi tańcami. Taka folklorystyczna kolacja w hotelu. Tańczyły małe dziewczynki, młody wojownik, personel hotelu. Wszyscy oni tańczyli każdą komórką swojego ciała. Jak w wielu egzotycznych krajach palce rąk potrafią wyginać w zupełnie przeciwną stronę. Wygląda to niesamowicie. Dodatkowo ogromną rolę w prezentowanych tańcach odgrywały oczy. Duże, ciemne oczy, podkreślone jeszcze ciemnym, mocnym makijażem tańczyły najbardziej!
Widowisko kolorowe i na szczęście krótkie poprzedzielane serwowaniem kolejnych dań, które pozwoliły nam skosztować kolejnych specjałów lokalnej kuchni. Była zupa rybna, różne przystawki, oczywiście chrupiąca kaczka (mniejsza niż gołąb, chudziutka i bardzo mocno wysmażona – dlatego chrupiąca, naprawdę chrupiąca) i kilka próbek deserów. Brakowało tylko piórka na zakończenie ;-)
Nabraliśmy sporo sił na następny dzień…;-)
Komentarze