Droga do Jeddah
- aga1498
- 25 mar
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 26 mar
Do przejechania kolejne 900 km… rozbiliśmy je na dwie części z przystankiem na „plażowanie” i nocleg w Umm Lajj
Po drodze do Umm Lajj jeszcze przystanek w Al-Wajh. To miejsce ma potencjał… Miejsce objęte jest projektem Saudi Vision 2030, który kładzie nacisk na uniezależnienie gospodarki od ropy aftowej i rozwój w obszarach zdrowia, kultury, technologii i turystyki. Program zakłada również edukację, zwiększenie rynku pracy i aktywny udział obywateli w życiu publicznym kraju. z tej „widzialnej” strony spotykaliśmy wiele zrujnowanych budowli otoczonych płotem z logo programu. Więc jest szansa na odrestaurowanie wielu zabytków.
Na razie pozostaje potencjał ;-)
Umm Lajj z kolei polecili nam spotkani po drodze ludzie jako miesce przepięknych miejskich plaż. I to prawda, plaże mają ładne. Przygotowane na setki ludzi, tylko… ludzi nie ma. Sa nawet klimatyzowane domki do wynajęcia....Nie ma turystów, bo w sumie to nie wiadomo skąd i po co mieliby tu być. Nie ma miejscowych, bo jest ramadan. A nawet gdyby nie było ramadanu, to i tak chodzą tu a abajach… Samo miasto niczym nie przyciąga. A odpycha klasycznym arabskim bałaganem i bylejactwem. Dziwny dla nas trochę ten świat...
Patrząc na szklankę do połowy pełną :
zaliczyliśmy długi spacer, w długich spodniach, długim wybrzeżem Morza Czerwonego
wieczorem obejrzeliśmy bardzo malowniczy zachód słońca, towarzyszył nam bardzo silny wiatr i dużo kotów ;-)
w przedziwnym barze, z przemiłą obsługą, w rodzinnym pokoju (za kotarką), na jednorazowym foliowym obrusie służącym również jako talerz na resztki, zjedliśmy przepysznego red snapera. Jedyny sztuciec jaki dostaliśmy to plastikowa łyżka :)))
Ale wpiszcie w google Umm Lajj beaches! Zobaczycie jak wygląda mega ekskluzywny plan Read Sea Saudi! Oj, jest na co popatrzeć... Naprawdę! tylko będzie trzeba zapłacić zyliony monet...
Comments