Park Narodowy Lahemaa
- aga1498
- 8 sie
- 2 minut(y) czytania
Lahemaa National Park to park położony niecałą godzinę drogi od Talina, nad morzem, które tu wrzyna się w ląd tworząc liczne zatoki i półwyspy. Upatrzyliśmy sobie jedną z nich na nocleg i na przejażdżkę rowerową.
Ale zanim półwysep to jeszcze przed parkiem ścieżka Viru Raba - edukacyjna trasa piesza biegnąca w połowie przez bagno. Zapewne bardzo urokliwa ;-) ale nie udało nam się tej części zobaczyć, bo postanowiliśmy zrobić ją rowerem, potem zabłądziliśmy, potem jechaliśmy ścieżką pieszą po lesie - góra dół i przez krzaki i korzenie… Wycieczka ciekawa, pełna wrażeń. Bez bagna (tylko z widokami na nie), ale za to z kurkami rosnącymi na ścieżce Niestety nie mieliśmy ze sobą nic, żeby te kurki pozbierać :-( Czyli pewnie nawet to nie był żaden szlak, albo zupełnie nie uczęszczany.
Do Parispea rand - miejsca naszego noclegu położonego przy dawnej lądowej hodowli ryb morskich dotarliśmy wczesnym popołudniem. Zaparkowaliśmy, ale nie było aż tak dobrze jak by mogło być. Zaczęliśmy się wiercić autem i w końcu zakopaliśmy się w nadmorskim żwirze. Na szczęście po kilku minutach i użyciu trapów piaskowych (które oczywiście Zaleś miał ze sobą ;-) udało nam się wyjechać, ale… po wyjechaniu nie mogliśmy znaleźć drugiego trapa!!! Tak się skubany zakopał ;-)
Chwila relaksu w silnym wietrze, na kamieniach prawie w morzu…. i budowa parawanu (w tym Polacy są przecież specjalistami) żeby w tym wietrze mieś szansę na upieczenie czegokolwiek na grillu. A czekała jagnięcina i kiełbaski z kimchi! I jeszcze ostatnie promienie słońca. Łeb urywa! Dosłownie!
Moim odkryciem tego wyjazdu jest ciemny chleb, taki bardzo ciemny. Na ogół jest lekko słodki, często z moim ulubionym kminkiem… Pychaaaa!
A następnego ranka? Sadzamy obolałe tyłeczki na rowery i jazda! Kolejne 30 km przepedałowane!
Szukamy kolejnego miejsca na nocleg.. Już ostatni nad Zatoką Fińską i ostatni na tym wyjeździe nad morzem. Morze ma w sobie magię, spokój, jakiś magnetyzm...
I znowu fart! Znowu mamy miejscówkę tylko dla siebie. No dobra, dla siebie, miliona komarów - umiemy sobie z nimi radzić - i tysiąca małych much, na szczęście nie gryzących, ale upierdliwych. I na nie Zales na swoje sposoby, choć przez pierwsze minuty są bardzo uciążliwe. Obozowisko rozbite, czas na relaks.





































































Komentarze