Chill w Tartu
- aga1498
- 9 sie
- 2 minut(y) czytania
Tartu to drugie co do wielkości miasto w Estoni uznawane za intelektualną i kulturową stolicę kraju. Słynie z Uniwersytetu założonego w 1632 roku przez króla Gustawa II Adolfa. Przez Miasto przepływa rzeka Emajogi łącząca dwa jeziora.
Żeby zdać sobie sprawę jak duże/małe jest to miasto… Populacja Tartu to 97 tys osób, czyli ciut mniej niż nasz Słupsk. w ciągu kilku godzin przeżyliśmy w tym mieście wiosnę (grube bluzy i kurtki), lato (krótkie spodenki) i jesień (zimny, ulewny deszcz). Takie lato mamy tego roku...
Miasto jest bardzo spokojne, mimo, że panowała atmosfera przygotowań do wielkiego festynu Truck Military Weekend. W mieście rozstawiały się sceny, pełno food tracków, stoisk itp. Cały rynek zastawiony krzesełkami, ale udało nam się zobaczyć i Ratusz, i Pochylony Dom, i fontannę Całujących się Studentów.
Wdrapaliśmy się na Wzgórze Katedralne (Toomemagi) gdzie w pięknym parku z wieloma rzeźbami znajduje się prawie ruiny dawnej Katedry. Prawie, bo część jest zamknięta, odrestaurowana i znajduje się w niej Muzeum Historyczne Uniwersytetu w Tartu. W części pozostającej piękna ruiną akurat Trwały przygotowania do wesela. Trochę zaburzyło to odczucia w tym miejscu, ale fajnie, że w takim miejscu ktoś będzie świętował ślub :-)
Przedreptaliśmy cały park, wiele uliczek i deptak nad rzeką.
Trafiliśmy też na hale targową - nie taką wspaniałą jak w Rydze, ale udało nam się kupić zielony groszek (w życiu nie zjadłam tyle zielonego groszku co na tym wyjeździe), wiejski twaróg (w postaci smarowidła), dojrzewające sery miejscowej produkcji i sos rabarbarowy do serów i mięs. Zanim wybraliśmy sos przetestowaliśmy z panem sprzedającym z 10 różnych smaków :-)
Na Rynku zjedliśmy popularną tu bardzo solijankę - kwaśną (od ogórków kiszonych i cytryny) zupę z różnymi mięsami (włączając parówki) i pomidorami. Pyszna! Pamiętam solijankę z czasu jak Genyzme miało biuro na Rondzie Wiatraczna w budynku Polsat. W tym samym miejscu mieściły się biura Wars i to właśnie Wars obsługiwał naszą biurową kantynę. W menu była soljanka ale w biednej wersji - na samych parówkach, hihihi.





















Komentarze