Kolorowe Trondheim (w słońcu!)
- aga1498
- 31 lip 2022
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 lut 2023
Znalezienie parkingu, na którym można zaparkować wysokie auto graniczyło z cudem. Jest masa parkingów podziemnych, ale nasza Nysa na takim sie nie zmieści. Przejechalismy więc dwa razy platnym tunelem, obejrzelismy dzienice mieszkalne, wiemy gdzie w centrum są szkoły i szpital😂. W sumie to ciekawa przejażdżka (gdyby nie zdenerwowany kierowca i zagubiona pilotka), która pozwala napisać, że większość domów jest drewniana. Kolory są rożne, ale raczej stonowane - biele, szarości, pastele. Zupełnie inaczej wyglada stara dzielnica portowa- Bakklandet. Po obu stronach rzeki znajduje sie wiele, bardzo kolorowych domków na palach. To do nich przybijali łodziami kupcy i rozładowywali swoje towary. Na drugą stronę rzeki prowadzi malowniczy most Gamble Byro, czyli stary most miejski. Nieopodal mostu przysiedlismy w malej kafejce na lunczyk i małe piwo. Rachunek mały nie był🤷♀️
Tuż za domkami wznosi się wzgórze, a na nim Fort Kristiansten. Co ciekawe na gorę można wjechać wyciągiem rowerowym….takiego cuda, to jeszcze nie widzieliśmy. Niestety my byliśmy pieszo, a nikt akurat rowerem sie w góre nie wybierał 🤷♀️. Po drodze widzimy mieszkalne domki, trochę jak z bajki. Na samej górze jest twierdza i przylegle zabudowania oraz widok na całe miasto. Ciekawy widok jest również od drugiej strony miasta- nad rzeką). Ciekawostką pewnie nie tylko Trondheim są tramwaje na kołach. Pojazdy o długości 22 m są w Europie niedopuszczalne. Szwecja Norwegia w swoim ustawodawstwie przewidują tak baaardzo długie pojazdy, co widać i patrząc na ciężarówki jak i na te tramwaje.
Całe centrum miasta począwszy od czwartku to jeden wielki festyn. Okazuje się, że odwiedziliśmy Trondheim w czasie, kiedy Norwedzy świętują Dni Olafowe. Król Olaf II, który zginął w 1030 roku w bitwie pod Stiklestad walcząc o swoją ojczyznę, został uznany za świętego przez aklamację ludu, nie przez papieży. Tego dnia odbywa sie wielka inscenizacja bitwy w której uczestniczy ponad 300 postaci- ale to dzieje sie w Stiklestad. W Trondheim w tym czasie odbywa sie wiele przedstawień i koncertów. Minęliśmy kilka różnych scen w mieście. Cala okolica Katedry i Pałacu Arcybiskupów zamienia się w rzemieślniczy targ. Można na nim kupić wiele wyrobów z drewna, co nie dziwi, bo tego surowca mają tu pod dostatkiem. Kilka straganów miało wyroby z wełny i to zarówno dziergane swetry, sukienki czy poncza jak i czapki i kapelusiki z wełny parzonej. Chciałabym sie kiedyś nauczyć takie robić… A może pójdę dalej, w prawdziwe kapelusze…🤔 Były tez wyroby ze srebra i ceramika. Dopiero pisząc zdałam sobie sprawę z tego w czym tkwił urok tego targu i czym różnił sie od naszych targów. Same naturalne wyroby rzemieślnicze, żadnego plastikowego badziewia! Najbardziej zaskakujące (przypominam, ze nadal jesteśmy pod Katedrą)było stoisko z bombkami…I to nie dlatego, że w lipcu…. Sami popatrzcie🤣
Zaskakująca jest też sama Katedra Nidros (kiedyś tak nazywało sie miasto). Katedra stanęła w miejscu grobu Olafa II i obecna jest w mieście od XI wieku. W międzyczasie była rozbudowywana, przebudowywana i restaurowana. Przeżyła reformację, pożary i rożne łupieże. W porównaniu z naszymi katedrami jest bardzo ascetyczna. Zdobiona wieloma rzeźbieniami, ale wszystko utrzymane w szarej tonacji naturalnego kamienia. Kolorowym akcentem jest wielka rozeta nad portalem wejściowym i znajdujące sie pod nią witraże. Grób świetego Olafa ozdobiony srebrnym krucyfiksem i czerwonymi różami znajduje sie w nawie głównej. Zaraz za nim , na przecięciu naw wisi zjawiskowa, ogromna kula ziemska mająca nam przypominać o konieczności troski o naszą planetę. To instalacja pod nawą Gaia. Można pięknie pogodzić świeckie i religijne tematy? Można! I w tym kraju dzieje sie to bez żadnego zadęcia…
Cała droga od Katedry do Placu Torget to stoiska z lokalnymi serami, wędlinami ( głównie z dziczyzny), rybami ( łosoś norweski przecież jest) i kuchniami z różnych części świata (choć najwiecej grillów z hot dogami).
Późnym popołudniem żegnamy Trondheim i ruszamy w stronę krainy Troli ;-)
Nocleg tym razem przy samej drodze, ale z widokiem na piękne jezioro i góry. Pierwszy raz przydały się zatyczki do uszu. Na kolację bardzo lokalna potrawa doprawiona przepięknym widokiem - zielone curry! Nieskromnie muszę przyznać, ze dawno nam takie pyszne curry nie wyszło. Kolejność i timing dodawania poszczególnych warzyw, tak żeby jedne miały odpowiednią miękkość, a inne odpowiednią chrupkość, to naprawdę challange😜
































Komentarze