Góry i lodowce
- aga1498
- 1 sie 2022
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 lut 2023
Pierwszy cel dzisiejszego dnia, to Geiranger fiord i miejscowość, i zaczynająca się z tego miejsca droga Troli. Pierwszy punkt widokowy to piękny strumień/płaski wodospad, w którym prądy wirowe za pomocą uchwyconych kamieni przez tysiące lat wyżłobiły naturalne baseny. Zlokalizowany tu jest kemping i domki do wynajęcia. Takie tradycyjne domki z drewna z dachami pokrytymi trawą a czasem nawet całą łąką. Mijaliśmy już wiele takich bajkowych domostw.
Po drodze śniadanko z widokiem na góry i sałatką grecką. Niestety kapary smażyliśmy wewnątrz i teraz nam cały dzień pachnie…
Druga atrakcja to wjazd na punkt widokowy . To najwyżej w Norwegii położony punkt widokowy dostępny dla ruchu samochodowego. 11 serpentyn i ponad 700 m wzniesienia. W sumie osiągnęliśmy wysokość 1500 mnpm. Znak na wjeździe mówi, że trasę pokonuje się na własne ryzyko. W górę to pół biedy, ale w dół…. Zachowam sie jak Scarlet O’hara i pomyślę o zjeździe później. Widoki na górze…ehhhh… niesamowite. To chyba najpiękniejszy widok dzisiejszego dnia. Widać i fiord i drogę Troli, ale przede wszystkim cudne góry wokół.
Geiranger Jest trochę jak Władysławowo, ot kurort. Droga Troli a tak naprawdę Drabina Troli to 11 ostrych serpentyn pnących sie bardzo stromo w górę. I znowu trzeba będzie zjechać na dół🙈 Widok na fiord bardzo ladny, ale tamtego sprzed pół godziny nic nie przebije…. Na samej górze jedyny na świecie znak - uwaga Trole!
W drodze powrotnej (kawałek trasy trzeba było nadłożyć, żeby tam dojechać) zatrzymaliśmy sie przy huczącym wodospadzie. Ścieżka wiodąca w dół doprowadziła nas tak blisko wody, że w kilka sekund poczuliśmy sie mokrzy i zmarznięci. Ogrom siły natury poczuliśmy na własnym ciele.
Kolejny cel, to inny ogrom natury - lodowiec. Przejeżdżamy trochę wokół parku narodowego Jostedalsbreen- to masyw górski na którym leży czapa ogromnego lodowca - 800 kilometrów kwadratowych! I tu znów odwołanie do szkolnej edukacji - co to tak naprawdę jest lodowiec? Lodowiec to miejsce gdzie śnieg nigdy nie topnieje do końca (strefa wiecznego śniegu). Pod wpływem ciśnienia wywieranego przez nowe warstwy powstaje firn, a później w lód i to wolno przemieszczający sie lód.
Udało nam sie dotrzeć do dwóch jego języków. Mimo braku słońca (trochę zaszło za chmury) widać różnicę kolorów pomiędzy białym (przybrudzonym) śniegiem a niebieską ( w perspektywie lat plastyczną!) masą lodowca.
Koniec wrażeń, czas na nocleg. Upatrzyłam małą zatoczkę przy drodze zaraz za miejscowością Fjaerland , nad samym brzegiem jednego z odgałęzień najdłuższego i najgłębszego fiordu w Europie (a drugiego na świecie, najdłuższy jest na Grenlandii))-Sognefiord- 1300 m głębokości, 207 km w głąb lądu. Czekała na nas parcela z miejscem na ognisko! Pojawił się nawet norweski zbieracz chrustu, hihihi. Na kolację więc kiełbaski z ogniska, nie może być inaczej! Lokalne kiełbasy, nawet te wyglądające jak kiełbasy, smakują jak parówki. Determinację mieliśmy sporą, nawet krótka mżawka nam planów nie popsuła.






























































Komentarze