top of page

Bawarii ciąg dalszy - Rothenburg ob der Tauber

  • aga1498
  • 11 maj
  • 2 minut(y) czytania

Dzięki poleceniu przez Miłkę i Andrzeja trafiliśmy do Rothenburga nad Tabrem. Niesamowite miejsce! Jakby czas stanął w miejscu. No może nie w średniowieczu (z tego okresu pochodzi miasto), ale  w czasach zaraz powojennych. Jakby cały powojenny rozwój i technologia nie miała wpływu na wygląd i funkcjonowanie tego miejsca. Oczywiście współczesność jest tu obecna, ale miasto pozostało w swoim starym kształcie. Jakby całe miasto było starym miastem , które normalnie stanowi tylko małą część współczesnych miast. Tu przestrzeń jest spora, ogrodzona cały czas murem przez który w kilku miejscach da się wjechać do miasta. Wszystkie budynki są stare, miasto nie doznało zniszczeń wojennych. Wszystkie bardzo ładnie utrzymane, odnowione ale z zachowaniem autentyczności.



Na stromym rynku oczywiście Ratusz. Obok wieża z zegarem i figurkami inscenizującymi o pełnych godzinach historię/legendę ocalenia miasta w 1631 roku.  Historię, w której burmistrz miasta podejmuje wyzwanie najeźdźców i w czasie bicia zegara wypija galon wina. Spełnienie tego warunku, postawionego przez hrabiego Tilly - austryjackiego wodza dowodzącego Ligą Katolicką- ocala miasto przed zagładą. I jak to świętują? Oczywiście festiwalem i …. winem!

Wino na tynku wypiliśmy i my! Lokalnego Rieslinga!



Inny lokalny przysmak, poza winem, to Schneeballen - troche jakby nasze ciastka parzone -klasyczna wersja jest posypana tylko cukrem pudrem (wg mnie najlepsza), ale są oczywiście wariacje w różnych polewach


Najpiękniejszy dla mnie budynek, to budynek apteki. I maleńka krzywa chatka na rozdrożu.Prawda że ładne?


No i oczywiście Katedra!


Złaziliśmy miasto w wzdłuż i w szerz i po obwodzie - można przejść wkoło murami miasta


czasem tylko schodząc na ziemię - ziemię ogrodów zamkowych. 


Odwiedziliśmy całoroczny, ogromny sklep z ozdobami świątecznymi. Czegoś takiego to jeszcze nie widziałam. Od razu poczułam się jak mała dziewczynka czekająca na świetego Mikołaja.


I jeszcze zrobiliśmy rundkę wieczorem


Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page