top of page

Oslo

  • aga1498
  • 5 sie 2022
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 19 lut 2023

Do Oslo dojechaliśmy w deszczu, ulewnym deszczu. Na park4night znaleźliśmy miejscówkę bardzo blisko centrum, tuż przy parku Vigelanda znanego z ponad 200 rzeźb tego artysty, który wyjątkowo umiał przekazać emocje wyrzeźbionych postaci. Pozwiedzamy do biegając po nim rano (jak przestanie padać!!!)


Ubraliśmy sie w miarę szczelnie, wzięliśmy parasol i ruszyliśmy  oglądać miasto. Lało, padało, mżyło.. w końcu prawie przestało padać. A my w międzyczasie obejrzeliśmy Pałac Królewski, przeszliśmy Karl Johans gate mijając pokaźny Teatr Narodowy a następnie ledwo widoczny w chmurach, bardzo nowoczesny gmach Opery i nabrzeże.



Szukając przyjaznego pubu dotarliśmy w okolice Katedry. Tak! To tu (nawet jakby na zapleczu katedry) znajduje sie sporo przyjaznych lokali. Przetestowaliśmy tu Akevitt - napój wysoko alkoholowy, destylat ze zbóż i ziemniaków aromatyzowany różnymi ziołami ( muszą być zioła, nie olejki eteryczne ziół). Nam trafił sie kminkowy. Dowiedzieliśmy sie w pubie, że jest rownież specjalna edycja tego trunku, której nie może zabraknąć na świątecznym, bożonarodzeniowym stole.

W lekkim deszczu, na lekkim rauszu, w środku nocy wróciliśmy hulajkami do naszego domu.



A rano…nie padało, wiec… bieg po parku, żeby zażyć trochę sportu i oblookać rzeźby.



Na śniadanko hulajkami do nowoczesnej nadbrzeżnej dzielnicy Aker Brygge. Uwaga! Wyszło słońce! To nas rozochociło do spaceru wzdłuż wybrzeża. Już wczoraj zwróciliśmy uwagę na małe „domki” zacumowane w szeregach przy brzegu. To sauny fińskie z widokiem na morze! Czad! Już sobie wyobrażam jak to wygląda zimą🤩…I na dodatek można nimi odpłynąć!!! Mają koło sterowe i manetkę gazu!



W planie mieliśmy jeszcze Muzeum Muncha otwarte niedawno (22 października 2021 roku), gdzie dotarliśmy kolejnymi hulajnogami, częściowo za punkty „zarobione”w poprzednich przejazdach za zaparkowanie w jakimś konkretnym miejscu. Można też zarobić darmowe minuty wymieniając samemu baterię we wskazanym punkcie, albo zabierając hulajnogę z mało uczęszczanego miejsca itp… ciekawie mają to urządzone.


Po co do muzeum Munch’a? Po Krzyk! A przy okazji i kilka innych ciekawych dzieł, nie tylko samego Muncha. Na mnie największe wrażenie zrobiły Pocałunek, Rozmowa i „Amor i Psyche”, wszystkie trzy Muncha.





No i Krzyk! W tym muzeum dostępny w 3 wersjach, wszystkie one są eksponowane w chroniącej przed nadmiarem światła zaciemnionej konstrukcji Jako ze wszystkie 3 wersje wykonane są na papierze i przez to bardzo wrażliwe, aby zachować je w dobrej formie i jakości do oglądania również przez kolejne pokolenia, prezentowane są na wystawie naprzemiennie. Co godzinę inna wersja i to wybrana w sposób losowy. Nam trafiła sie litografia.




Wersja temperowa i pastelowa były schowane. Dwie kolejne wersje kolorowe (w sumie kolorowych jest 4) znajdują sie w Muzeum Narodowym w Oslo i w rękach prywatnego kolekcjonera.

Kolory zrekompensowały nam prace   Andyego Warhola w oparciu o dzieła Muncha- Krzyk, Madonna, Eva Mudocci i Autoportret. Bardzo kolorowe, jak to Warhol:-)


Nasyceni kulturą i sztuką ruszyliśmy w drogę do Ystad-w stronę słońca, bo wszędzie indziej miało padać….

Nieoczekiwanie zatrzymaliśmy się po drodze w Tusenfryd - parku rozrywki położonym tuż pod Oslo. I ja, na stare lata, w końcu wsiadłam na rollercoastera. Na początku, takiego drewnianego, ale osiągającego prędkość   100km/h , a potem na największego w parku, jeżdżącego do góry nogami (nie tylko w wychyleniu) z podobną prędkością. Darłam się, Zaleś milczał. Po zatrzymaniu oboje nie mogliśmy pohamować śmiechu - bardzo pozytywne przeżycie :-)



Po drodze jeszcze jednociekawe zjawisko… rondo w tunelu🙈



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Podsumowanie by Zaleś

Planując tą podróż zadawałem sobie pytanie czy w tak krótkim czasie wykonalne jest zrealizowanie takiej trasy. Szukałem podpowiedzi w...

 
 
 

Komentarze


Post: Blog2_Post
bottom of page